Wyjątkowe pojazdy od A do Z. L jak Lamborghini LM002

W Sant’Agata Bolognese, 4 grudnia odbyła się premiera samochodu, który według producenta,tworzy nową klasę SSUV (Super Sport Utility Vehicle), a jego pierwszym przedstawicielem jest właśnie model Lamborghini Urus. O ile mocny SUV  w takiej konfiguracji  nie jest obecnie czymś wyjątkowym, biorąc oczywiście pod uwagę szeroką ofertę konkurencji, w postaci tuningowanych fabrycznie  “muscle-SUV-ów” ze stajni Mecedesa, BMW, Audi, a ostatnio nawet Maserati i Jaguara. Niemniej jednak jest to Lamborghini i  premiera tego modelu ekscytuje każdego miłośnika motoryzacji.  Nie wszyscy jednak wiedzą, że nie jest to pierwsza próba włoskiego producenta w segmencie terenowych osobówek. Oczywiście zanim pojecie SUW i “miejskie” terenówki zaczęły być w modzie.  Wywodząca się z produkcji ciągników rolniczych firma, w latach 1986-93, miała w swojej ofercie model LM002, który nawet dzisiaj budzi zaciekawienie i respekt.

materiały prasowe – Lamborghini

Swoje korzenie miał on w modelu LM001, projektowanego na potrzeby wojska. Cywilne wersje wyróżniały mocne silniki V12  o pojemności 5,2 litra i mocą dochodząca do 450KM lub prawie 600 KM dla wersji budowanej z myślą o rajdzie Paryż-Dakar. Koniec końców LM002 nie doczekał się startu w tej imprezie, a tak mocne silniki nie były niczym nadzwyczajnym. W końcu, aby nadać takiemu kolosowi, o wadze bliskiej 3t, przyzwoitych osiągów, było to konieczne posunięcie ze strony inżynierów. Dodatkowo wersje cywilne były bardzo bogato wyposażone i ekskluzywnie wykończone.

 

materiały prasowe – Lamborghini

 

W sumie wyprodukowano 301 sztuk tego auta, wiec w pełni zasługuje on na miano pojazdu kolekcjonerskiego. Jeśli spotkacie go na drodze, koniecznie zróbcie mu zdjęcie i poinformujcie nas o tym, byłoby to nie lada wydarzenie:)

MERCEDES 280 CE C123 1978

1 głosów

Oddaj głos

1 głos, średnia: 5,00 z 51 głos, średnia: 5,00 z 51 głos, średnia: 5,00 z 51 głos, średnia: 5,00 z 51 głos, średnia: 5,00 z 5 (średnia: 5,00 z 5)
Aby oceniać, musisz być zarejestrowanym użytkownikiem.
Loading...


Sprzedam pięknego zabytkowego Mercedesa Coupe w123 w automacie, mechanicznie – stan idealny, silnik pracuje perfekcyjnie, skrzynia biegów płynnie przerzuca biegi.
Beczka z silnikiem 280 w coupe jest doskonałą inwestycją, jest to rzadka i pożądana wersja.
Zdrowa podłoga, co w tych autach jest bardzo ważne.
Świeżo po wymianie pompy hamulcowej, wszystko sprawne. Samochód prowadzi się płynnie.
Auto przygotowane do jazdy, przejedzie każdy dystans na kołach.
Tapicerka wewnątrz w znakomitym stanie.
Zdrowa blacha do minimalnych poprawek kosmetycznych, deska rozdzielcza popękana.
Garażowany.

Klasyki w sztuce, czyli kultowa motosztuka :)

Obserwujemy obecnie duże zainteresowanie klasycznymi pojazdami i to nie tylko wśród kolekcjonerów i kierowców, ale również wśród twórców szeroko rozumianej sztuki. Niezwykle cieszą oko szkice, obrazy, czy rysunki klasycznych pojazdów, jak również współczesnych modeli. Niejeden fan marki chciałby być w posiadaniu takiego obrazu i móc umieścić go sobie nad łóżkiem. W niniejszym artykule prezentujemy Wam krótki wywiad z Iwoną Sobiło, artystką i miłośniczką klasycznej motoryzacji, a także jej prace. Nam podobają się bardzo, a Wy co o nich sądzicie? Wszystkich bez wyjątku zapraszamy do podziwiania sztuki, która na pewno staje się kultowa:)

Motokult.pl:  Witaj Iwono, miło Cię gościć w naszych skromnych progach. Dziękujemy, że zgodziłaś się zaprezentować swoje prace naszym czytelnikom i zachciałaś odpowiedzieć na kilka pytań, które zadaliśmy z nieskrywaną ciekawością.  Pierwsze jakie się nam nasuwa, to skąd u Ciebie pomysł na malowanie takich pojazdów?
Iwona Sobiło:  Od dzieciństwa lubiłam malować, ukończyłam studia artystyczne na Wydziale Sztuki Uniwersytetu Rzeszowskiego na kierunku grafika. Kilka lat temu weszłam w krąg ludzi, pasjonatów zabytkowych pojazdów i to oni zarazili mnie swoja pasją. W tym mój mąż. Moja miłość do zabytkowej motoryzacji weszła też w sferę mojej twórczości. Z połączenia obu pasji powstał pomysł, by to właśnie temat starych samochodów i motocykli był motywem przewodnim w moich pracach na płótnie i w grafikach.

Motokult.pl: Szczerze mówiąc to  bardzo dobrze się złożyło, dzięki temu możemy podziwiać perełki naszej motoryzacji na Twoich obrazach. Czy interesują Cię pojazdy tylko z „naszego podwórka ” z okresu PRL, czy również z innych?
Iwona Sobiło: Najbardziej interesują mnie pojazdy polskiej rodzimej motoryzacji, ale lubię podziwiać i inne zabytkowe samochody i motocykle.

Motokult.pl: To prawda, że wszystkie piękne auta klasyczne przyciągają wzrok, ale do tych rodzimych, które jeszcze do niedawna powszechnie gościły na naszych drogach, wszyscy mamy szczególny sentyment. Powiedz nam jakich technik używasz do przygotowania swoich obrazów?
Iwona Sobiło:  Maluję obrazy olejne na płótnie, wykonałam też serię grafik linorytów przedstawiających fragmenty wnętrza Syreny.

Motokult.pl: Jaka jest Twoja ulubiona marka, którą lubisz portretować? Czy jesteś fanką jakiejś szczególnego modelu samochodu, motocykla?
Iwona Sobiło: Z marek chyba najbardziej lubię Syrenkę, Warszawę i Malucha, z tego względu, że dawniej moi rodzice posiadali Syrenkę 104, również z tego powodu, że mój mąż Syrenkę odrestaurowuje. Mam też sentyment do Fiata 126 p, który był pierwszym autem, którym jeździłam w dzieciństwie i którym objechałam z rodzicami pół Polski i Słowacji Co więcej, ten Fiat wciąż jest na chodzie. Warszawą natomiast pojechałam 3 lata temu do ślubu.

Motoklut.pl: Widać, że jesteś na bieżąco z klasyczną motoryzacją i to nie tylko na płótnie. Może sama posiadasz już taki samochód, albo ktoś z Twoich najbliższych jest szczęśliwym posiadaczem pojazdu z historią?
Iwona Sobiło:  Tak, mój mąż kończy odrestaurowywać Syrenę Laminat. Prowadzi stronę na temat tych modeli samochodów: http://syrenalaminat.prv.pl/ Posiadam motorower Jawe Babettę i motocykl CZ 175 sport, a moi rodzice posiadają Fiata 126 p z 1977 r, w kolorze piasku pustyni. Również mam kolegów, którzy są właścicielami zabytkowych pojazdów, stąd np. obrazy przedstawiające Skodę 100 i 110, czerwoną i niebieską, należące do jednego z moich znajomych.

Motokult.pl: Gratulujemy kolekcji i kibicujemy w jej powiększaniu. A gdzie starasz się poszukiwać inspiracji do takich obrazów? Wśród zdjęć, czasopism motoryzacyjnych, filmów, czy też aut napotkanych na naszych drogach?
Iwona Sobiło: Inspiracji początkowo szukałam wśród pojazdów kolegów i na rajdach pojazdów zabytkowych odbywających się w moim mieście. Jeszcze nie wzięłam udziału w takim jako kierowca, ale zdarzyło mi się kilka razy być pilotem. Jeździłam również po muzeach motoryzacji, np. w Warszawie, Otrębusach, Nieborowie czy w muzeum Inżynierii Miejskiej w Krakowie oraz byłam kilka razy w Warszawie na corocznych obchodach rozpoczęcia produkcji pod FSO. Jeśli maluję obraz na podstawie zdjęcia, to zwykle ze zdjęć zrobionych przez samą siebie, wyjątkiem jest obraz na zamówienie.

Motokult.pl: Gdzie można zobaczyć Twoje obrazy w oryginale. Czy gdzieś prezentujesz je szerszej publiczności?
Iwona Sobiło: Pod koniec września  w galerii „Tło” Miejskiego Domu Kultury w Stalowej Woli, miała miejsce moja indywidualna wystawa zatytułowana „Sztuka na kółkach”. Można było zobaczyć tam moje obrazy. Wystawa była czynna do końca października.

Motokult.pl: Mimo, że osobiście nie mieliśmy okazji być na tym wydarzeniu, mamy nadzieję, że nie była to ostatnia szansa do zobaczenia Twoich prac i obiecujemy nie opuścić kolejnej.  Powiedz nam jeszcze czy portretujesz pojazdy na zamówienie i czy miłośnik danej marki może je sobie u Ciebie zamówić?
Iwona Sobiło:  Istnieje możliwość namalowania obrazu na zamówienie.

Dziękujemy za poświęcony nam  i naszym Czytelnikom czas.  Warto było zobaczyć klasyczną motoryzację trochę z innej perspektywy, ale jakże miłej dla oka. Każdy miłośnik Syreny, Warszawy, Skody czy Malucha na pewno przygarnąłby taki obraz do swojego salonu.

Autorce życzymy powodzenia w pracy zawodowej i hobby oraz  niekończącego się źródła inspiracji.
Poniżej zapraszamy do obejrzenia próbki twórczości naszego Gościa, zostawiając naszych czytelników sam na sam ze sztuką.


Wszystkich zainteresowanych zapraszamy na profil facebookowy naszego Gościa link>>.

Wyjątkowe pojazdy od A do Z. R jak Renault 4

Któż nie zna tego sympatycznego auta. Oczywiście, nie jest on bardzo popularny na naszych drogach, ale, przy odrobinie szczęścia, gdy uda nam się go spotkać na drodze, to trudno będzie nam odwrócić wzrok  i nie uśmiechnąć się. Bo to bardzo sympatyczne auto jest:)
Nasi rodacy, którzy chętnie podróżują po południu Europy na pewno utrwalili sobie ten model, który w krajach śródziemnomorskich był i jeszcze bywa bardzo popularny. Między innymi w Chorwacji jest to dość częsty widok, chociaż stan wielu egzemplarzy, ze względu na słony, morski klimat przyspieszający korozję, nie jest najlepszy.

Wszystko zaczęło się w 1961 roku, kiedy R4 wszedł do produkcji, zastępując model 4CV. Co ciekawe był to pierwszy model marki Renault z przednim układem napędowym.
Po poprzedniku przejął on silnik o pojemności 747 cm3 , który znany jest też z modelu Dauphine oraz 3-biegową skrzynię biegów. W ofercie był oferowany również z silnikiem 3-cylindrowym R3, o pojemności 600dm3.

Projekt Renault 4 został nakreślony w celu maksymalnego zwiększenia użyteczności pojazdu o czym świadczy pięciodrzwiowe nadwozie oraz obszerna i kubełkowata bryła pojazdu.  Po złożeniu tylnych siedzeń można wykorzystać 950 dm3 przestrzeni bagażowej. W swoim czasie ten model Renault porównywano z Citroenem Dyane.

W kolejnych modernizacjach model 4 otrzymał silniki o zwiększonej pojemności 845dm3 oraz 1108dm3. Nie miało to dużego wpływu na dynamikę samochodu, a jedynie na ekonomię użytkowania.

R4 nie rozpieszczał użytkownika osiągami, prędkość maksymalna 115-120km/h i sprint do 100km/h na poziomie 25s, nie powodowały gęsiej skórki. Za to jej źródeł można było poszukać w spartańskim wyposażeniu i nieobliczalnym prowadzeniu. Po części powodował to było wysoko umieszczony środek ciężkości oraz miękko zestrojone zawieszenie.

Z ciekawostek należy dodać, ze w 1981 roku, produkowana była wersja Renault 4 dla młodzieży o nazwie Jogging. Posiadała ona zwijany, tekstylny dach, specjalne czerwono-niebieskie malowanie pasów, dookoła pojazdu  na wysokości krawędzi okien. W sumie wyprodukowano ok. 8mln egzemplarzy modelu 4 przez 31 lat (1961 – 1992).  Dzięki czemu Renault 4 dołączyło do grona samochodów długowiecznych jak Citroen 2CV i popularny Volkswagen “Garbus”.

Jest to nasza kolejna propozycja na ciekawego i praktycznego klasyka, który swoim wyglądem i oryginalnością wzbudza ciekawość na ulicy. Właścicieli i fanów tego auta zapraszamy do zaprezentowania swoich egzemplarzy na naszej Motokultowej Liście.

 


Literatura: Zdzisław Podbielski – “Poznajemy samochody osobowe świata – pojazdy francuskie” – Wydawnictwa Komunikacji i Łączności – Warszawa 1986

Samochody, które straszą.

source. pixabay.com

Korzystając z okazji dzisiejszego dnia, słów kilka o kultowych straszydłach w motoryzacji i nie chodzi tu o zerwany rozrząd czy powypadkową przeszłość, chociaż poniekąd może to się z tym wiązać. Na naszej stronie głównej, widnieje piękny i żarłoczny grill  Plymoutha Fury rocznik ’56. Jest to chyba jeden z najstraszniejszych wcieleń w motoryzacji, a wszystko dzięki ekranizacji horroru Stephena Kinga “Christine”, w którym to Plymouth Fury zagrał jedną z głównych ról. Samochód nie tylko żył, ale kierował emocjami właściciela i mordował, a właściciel zrobiłby dla niego wszystko.  Podejrzewam, że nie jeden z nas zatracił się kiedyś i oddał duszę  piekielnym koniom mechanicznym.

 

source: imcdb.org

Kilka lat wcześniej, w 1977 mroził nam krew w żyłach Lincoln Continental Mark III w filmie “The Car”. Był postrachem pewnego małego miasteczka w Utah. Prawda, że wyglądał demonicznie?

 

 

 

 

source: historygarage.com

Jeśli myślicie, że tylko samochody osobowe potrafią straszyć, zobaczcie “Duel” Stevena Spilberga, tam potężny Peterbilt  281 z 1955 roku, goni bogu ducha winną ofiarę w Plymouth Valiant z 1971 roku.

Jak możecie zauważyć, jedne auta mają demoniczną naturę lub są nawiedzone, inne z kolei mają nawiedzonych lub seryjnie mordujących kierowców.  Oba przypadki powodują gęsia skórkę na samą myśl o spotkaniu takiego monstrum na drodze.

Wszyscy lubimy się czasami bać, a szczególnie dzisiaj.
A wy czego boicie się najbardziej?

Zapisz

Zapisz

Zapisz

Zapisz

Zapisz

Tajemnice żółtych tablic

Coraz więcej klasycznych pojazdów na naszych drogach posiada żółte tablice. Dla właścicieli klasyków to dobry krok, aby coroczne wydatki utrzymania auta były niższe. Posiadanie takiego pojazdu to wiele obowiązków i wiąże się z nakładami pieniężnymi, szczególnie na początku procedury, gdy doprowadzamy pojazd do stanu świetności. Ale potem możemy się cieszyć  wyróżniającymi nasz pojazd na drodze wyjątkowymi tablicami. Z czym musimy się liczyć starając się o takie tablice? Poniżej zestawiliśmy kilka pytań i odpowiedzi.

Jaki pojazd możemy zarejestrować jako zabytek? W założeniu kryterium takie spełnia pojazd starszy niż 25 lat. Co więcej, musi upłynąć 15 lat od zakończenia jego produkcji, wpływ na to ma również stan jego zachowania i oryginalność – poświadcza to opinia uprawnionego rzeczoznawcy. Ale nie jest to regułą. Zabytkiem może zostać uznany np. pojazd unikatowy i będący istotnym z punktu widzenia ważnym świadkiem historii, np. ze względu na znanego właściciela, małą serię wyprodukowanych egzemplarzy itp.

Czy odnawiając klasyka musimy obawiać się o oryginalność jeśli wymienimy części? Co ważne, części użyte do remontu klasyka nie muszą być wiekowe i pochodzić z epoki, natomiast powinny charakteryzować się należytym wykonaniem i wysoką zgodnością z oryginałem. Wiele części dla niszowych pojazdów jest już niedostępnych i przeważnie są dorabiane ręcznie.

Czy pojazd uznany za zabytek może poruszać się bez ważnej polisy OC? W przypadku klasyków uznanych za zabytki mamy możliwość czasowego wykupienia polisy OC i zawieszenia tej polisy w razie konieczności. Musimy jednak pamiętać, że bez ważnej polisy OC nie możemy poruszać się po drogach publicznych.

Co dodatkowo dają nam żółte tablice? Nie musimy mieć dowodu rejestracyjnego pojazdu do rozpoczęcia procedury uznania naszego pojazdu za zabytek. Konieczne jest poświadczenie, że jesteśmy jego właścicielami.
Po przejściu badania technicznego, które uznawane jest za bezterminowe, teoretycznie nie musimy ponawiać go co roku. Jednak dla własnego bezpieczeństwa powinniśmy dbać o stan techniczny pojazdu oraz jego oryginalność, co jest warunkiem koniecznym jego pozostania w ewidencji zabytków. Wszystkim miłośnikom klasyków chyba nie musimy tego przypominać. Na pewno dbają o swoje pojazdy należycie i nie szczędzą im pieniędzy ani uwagi:)

Poniżej przedstawiamy kroki procedury starania się o żółte tablice.

  1. Staramy się o opinię rzeczoznawcy: wykonuje on również niezbędne zdjęcia  do sporządzenia karty ewidencyjnej pojazdu.
  2. Uzupełniamy tzw. “białą kartę”, czyli kartę ewidencyjną zabytku techniki, którą złożymy do Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków.
  3. Dokonujemy badania technicznego pojazdu. Na okręgowej stacji kontroli pojazdów, która ma uprawnienia do badania pojazdów zabytkowych. Tam nasz klasyk zostanie odpowiednio “prześwietlony”.
  4. Gdy wszystko pomyślnie załatwimy, możemy udać się do Wydziału Komunikacji i złożyć wniosek o nowe, żółte tablice rejestracyjne.

W teorii sprawa żółtych tablic nie jest może skomplikowana, ale w praktyce może nastręczyć nam trochę trudności. Naszym zdaniem nie należy się zniechęcać, tylko próbować. Bo warto 🙂

Zapisz

Fiat 126p

3 głosów

Oddaj głos

3 głosy, średnia: 4,67 z 53 głosy, średnia: 4,67 z 53 głosy, średnia: 4,67 z 53 głosy, średnia: 4,67 z 53 głosy, średnia: 4,67 z 5 (średnia: 4,67 z 5)
Aby oceniać, musisz być zarejestrowanym użytkownikiem.
Loading...


Taki tam robiony Cabrio